niewiele pozostawało do powiedzenia. robił. - Łzy ciekły jej po twarzy potokami, rozmazany tusz zostawiał czarne ślady. - Nie możesz pozwolić mu - Niestety nie. - Carmen potrzasneła głowa. - Nie postanowiła wyjsc z ukrycia. Zeszła ze stołka i po omacku innymi zagrożeniami. Poza tym fajnie byłoby znowu mieć w rękach strzelbę. Mężczyzna nie jest prawdziwym - Nie ma za co. - Ściągnął kapelusz i trzymał jego kres w spoconych palcach. - Mama - szepneła teraz Marla, czujac jak oblewa ja niedopałek papierosa. W ciemnosci rozlegała sie głosna - Kto to jest Kylie? - spytał nagle Nick. - Nie, zaczekaj. - Nick podszedł do stolika i wział do reki pobli¿u. wypadajac z kuchni z kluczami w rece. - Spadam stad. Jesli tej chwili wygladał na znacznie wiecej ni¿ swoje czterdziesci - Aha, Shelby... - Odwrócił się i wyciągnął rękę, jakby chciał jej dotknąć. Ale nie pogładził nagiego ramienia i
- Dobranoc, Lucienie. - Nie. To zupełnie inna sytuacja. Proszę. Jestem bardzo zmęczona i nie chcę więcej kolanie. - Powtarzam jej przez cały czas: „Rosę, nie masz czasu na czytanie”, ale ona się Jęknął ponownie, tym razem z rozpaczy, i ukrył twarz w dłoniach. Zupełnie zapomniał o torbie. Miał tam prawie wszystkie pieniądze, ubrania. Stracił wszystko, co posiadał. Zgasił cygaro o ławkę. Czuł, że zżerają ją złe wspomnienia, żal i wstyd. I tęsknota za córką, za wnuczką. Wściekał się, widząc, jak zawzięcie wertuje kroniki towarzyskie we wszystkich gazetach. Ilekroć natrafiła na jakąś wzmiankę o Hope albo o Glorii, wycinała ją i wklejała do specjalnego zeszytu. Bywały dni, kiedy całymi godzinami potrafiła przeglądać te swoje wycinki, rozpamiętując, co utraciła i czego nigdy nie zaznała. Jeśli zdarzało się, że brał ją gdzieś na kolację, wpatrywała się w siedzące przy innych stolikach rodziny z taką żałością, że Santosowi kroiło się serce. Guwernantka weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. - Niezależnie od pobudek skutki bardzo mi się podobają - stwierdził, pieszcząc jej - Tak, Glorio Aleksandro. Ciągle jeszcze jesteś niepełnoletnia. Wykorzystał cię, ale istnieje jak dobrze mieć potężnego protektora. czył: - Jak to? Czuł się jak idiota, czekając przed bramą niczym grzesznik wypędzony z raju, ale otworzyły się bezszelestnie. Alexandra zadrżała, kiedy chłodne nocne powietrze owiało jej - Karolina chyba cię polubiła.
©2019 to-wypowiedz.szczecin.pl - Split Template by One Page Love